bardzo się cieszę, że znów możemy spotkać się na moim blogu. Jeśli mnie jeszcze nie znasz, to jest to doskonała okazja. Poznajmy się!
Nazywam się Agnieszka Gertner i z wykształcenia jestem magistrem ekonomii. Studia wyższe na kierunku Marketing i Zarządzanie skończyłam na UMK w Toruniu ponad 15 lat temu. Zawsze marzyłam, żeby móc zawodowo robić to co lubię i ponad 8 lat temu postanowiłam, że należy skończyć z etatem i czas się usamodzielnić. Poznałam wtedy na swej drodze wielu interesujących ludzi i dzięki nim postanowiłam dokonać przełomowych zmian w swoim życiu. Tak! Zmieniłam zawód, choć nie do końca, bo ekonomia, zarządzanie i marketing cały czas przydają mi się w codziennej pracy. Bardzo się bałam startując, bo zaczynałam wszystko od nowa, sama, ale moja pasja zwyciężyła a zaufanie moich klientów tylko umocniło we mnie przekonanie, że nie mogłabym już w życiu robić niczego innego.
I tak zaczęła się moja przygoda z ogrodami. Dużo musiałam się nauczyć, nie znałam na początku wielu roślin. Lecz nie traciłam ani chwili i wciąż rozglądałam się na boki. Niedługo później już doskonale wiedziałam co i gdzie rośnie w mojej okolicy, a także w dalszych rejonach Polski. Rozpoznając drzewa i krzewy mogłam obserwować je w kolejnych latach i o różnych porach roku. Bardzo dużo się o nich dowiedziałam. A potem pojawił się na mojej drodze… aparat fotograficzny. I niestety wpadłam 😉 Robiłam zdjęcia wszystkiemu, co było zielone. Jeździłam i szukałam nowych okazów do swojego katalogu. Do roślin za jakiś czas, doszły owady i zwierzęta. Wpadłam, jak śliwka w kompot! 😉 I choć nie czuję, żeby moje zdjęcia były jakieś super profesjonalne, to jednak mam ogromną frajdę, jak uda mi się upolować coś ciekawego. Chciałabym Cię już dzisiaj zaprosić do mojej prywatnej wirtualnej galerii, która niebawem pojawi się tutaj na stronie, ale musisz mi dać jeszcze trochę czasu, bo to moje wirtualne biuro zbudowałam sama i wciąż się jeszcze uczę, jak właściwie je użytkować 🙂
Kocham to co robię, las to mój drugi dom, dlatego jak tylko mam wolną chwilę, to wsiadam na rower i uciekam do lasu, posłuchać co się tam w międzyczasie zmieniło i wydarzyło. Więcej o moich ukochanych drzewach opowiem Ci następnym razem, ale mogę Tobie jeszcze zdradzić, że oprócz jazdy na rowerze, uwielbiam pić kawę i czytać książki. Ale nie żadne tam ebooki czy audiobooki, tylko takie analogowe – papierowe 🙂
A Ty co lubisz? Możesz przywitać się ze mną i podzielić swoją pasją w komentarzu, poniżej postu 👋. Do usłyszenia następnym razem. Pa!
Cześć, do 2014 roku moje życie było tak nudne jak to tylko możliwe. Jednak w marcu tego właśnie roku pojawili się na świecie moi synowie i wszystko stanęło na głowie. W międzyczasie spróbowałem być sobie sterem i żeglarzem, czyli podobnie jak Ty „poszedłem na swoje”. W zasadzie tylko po to by przekonać się, że to raczej nie dla mnie. Przynajmniej nie teraz 🙂 Ogrom zainteresowań i pasji jest w zasadzie moim przekleństwem aniżeli różnorodnością. Przez to nigdy nie mogę skupić się w 100% na jednym. Zawodowo zajmuję się grafiką. Hobbystycznie programowaniem i tysiącem innych rzeczy, czasem zupełnie skrajnych. Od ponad dwóch lat prowadzę bloga, którego nikt nie czyta 😉 Ale sprawia mi to dużą frajdę. Szczególnie, że mogę sobie przy nim „podłubać” od strony tzw bebechów.
Dziś trafiłem do Ciebie po raz pierwszy i muszę przyznać, że jestem zachwycony wyglądem i spójnością Twojego bloga. Swoją drogą czytają Twoje wpisy od razu można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z profesjonalistą. Tak trzymać! 🙂
Marcin, to witaj w klubie pozytywnych adhd-owców :D. Dziękuję za piękne słowa, dzięki nim jeszcze bardziej mi się chce! Wiesz, czasami nie warto iść „na swoje”, bo ogrom obowiązków, oprócz przyjemności z robienia tego się lubi, może nas niemiło zaskoczyć. Wszystko musi mieć swój czas i miejsce 🙂 Życzę Ci, żeby ten czas Tobie nastał i żebyś cieszył się z tego co masz dzisiaj. Do zobaczenia! 🙂
Ciekawa historia… Ja też kilka lat temu zmieniłem zawód. Z geodety na…. sam nie wiem jak to zdefiniować, ale coś koło „ogrodnika”. No może, nie zmieniłem, ale dodałem drugi i tak oba do dziś użytkuję. I o dziwo dobrze się uzupełniają. Powodzenia w blogowaniu. Uprzedzę, że to kawał ciężkiej roboty…. właściwie trzeci zawód 🙂 Pozdrawiam.
Tomku, nie ma w życiu nic lepszego, jak próbować różnych rzeczy, uczyć się i sprawdzać co nam się jeszcze podoba, no i oczywiście w czym jeszcze możemy się odnaleźć. Suuuuuper, że udało Ci się połączyć swoje dwa zawody 🙂 A co do blogowania, to ja już to wiem 😉 Zapraszam Cię do mnie częściej.
4 komentarze
Marcin
10 października 2017 at 10:28Cześć,
do 2014 roku moje życie było tak nudne jak to tylko możliwe. Jednak w marcu tego właśnie roku pojawili się na świecie moi synowie i wszystko stanęło na głowie. W międzyczasie spróbowałem być sobie sterem i żeglarzem, czyli podobnie jak Ty „poszedłem na swoje”. W zasadzie tylko po to by przekonać się, że to raczej nie dla mnie. Przynajmniej nie teraz 🙂
Ogrom zainteresowań i pasji jest w zasadzie moim przekleństwem aniżeli różnorodnością. Przez to nigdy nie mogę skupić się w 100% na jednym.
Zawodowo zajmuję się grafiką. Hobbystycznie programowaniem i tysiącem innych rzeczy, czasem zupełnie skrajnych.
Od ponad dwóch lat prowadzę bloga, którego nikt nie czyta 😉 Ale sprawia mi to dużą frajdę. Szczególnie, że mogę sobie przy nim „podłubać” od strony tzw bebechów.
Dziś trafiłem do Ciebie po raz pierwszy i muszę przyznać, że jestem zachwycony wyglądem i spójnością Twojego bloga. Swoją drogą czytają Twoje wpisy od razu można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z profesjonalistą. Tak trzymać! 🙂
Agnieszka Gertner
13 października 2017 at 19:05Marcin, to witaj w klubie pozytywnych adhd-owców :D. Dziękuję za piękne słowa, dzięki nim jeszcze bardziej mi się chce! Wiesz, czasami nie warto iść „na swoje”, bo ogrom obowiązków, oprócz przyjemności z robienia tego się lubi, może nas niemiło zaskoczyć. Wszystko musi mieć swój czas i miejsce 🙂 Życzę Ci, żeby ten czas Tobie nastał i żebyś cieszył się z tego co masz dzisiaj. Do zobaczenia! 🙂
Tomek
2 października 2017 at 20:45Ciekawa historia…
Ja też kilka lat temu zmieniłem zawód. Z geodety na…. sam nie wiem jak to zdefiniować, ale coś koło „ogrodnika”. No może, nie zmieniłem, ale dodałem drugi i tak oba do dziś użytkuję. I o dziwo dobrze się uzupełniają.
Powodzenia w blogowaniu. Uprzedzę, że to kawał ciężkiej roboty…. właściwie trzeci zawód 🙂 Pozdrawiam.
Agnieszka Gertner
4 października 2017 at 16:54Tomku, nie ma w życiu nic lepszego, jak próbować różnych rzeczy, uczyć się i sprawdzać co nam się jeszcze podoba, no i oczywiście w czym jeszcze możemy się odnaleźć. Suuuuuper, że udało Ci się połączyć swoje dwa zawody 🙂 A co do blogowania, to ja już to wiem 😉 Zapraszam Cię do mnie częściej.